I choć wyrób chleba można wytłumaczyć procesami chemicznymi, dla mnie zawsze, będzie to misterium. Tajemnica.
Czytaj dalejAutor: Antoni Styrczula
KONIEC KOŚCIOŁA NA NIEMIECKIEJ GÓRZE
Któregoś zimowego dnia w latach siedemdziesiątych nadszedł koniec kościoła na niemieckiej górze w Wyrzysku
Czytaj dalejPOZNAJ SAMEGO SIEBIE
Ta maksyma widniała kiedyś na frontonie świątyni Apollina w Delfach. Potem spopularyzował ją Sokrates. Gdy już wejdziesz na tę drogę świat stanie przed tobą otworem pod warunkiem, że będziesz miał otwarte oczy, umysł i serce.
Czytaj dalejROMEO I JULIA Z WARSZAWSKIEJ
Rano, na Warszawskiej w Łomiankach, jest zawsze duży ruch. Stonoga osobowych samochodów człapie do Warszawy. Przyklejone do szyb twarze pasażerów
Czytaj dalejCHCĘ MIEĆ WYBÓR
Miałem, wraz z koleżankami i kolegami, marzenie, by już żadna władza nie ograniczała wolności i pluralizmu mediów. By każdy, niezależnie od sympatii politycznych, miał wybór, co chce oglądać. I patrząc dziś na rynek polskich mediów, to nasze marzenie się spełniło.
Czytaj dalejKIEDY WĄTPISZ
Nie możesz uwierzyć w radość?
Wystaw twarz na słońce, poczuj wiatr, Idź przed siebie, szukaj, patrz.
LIST OD MATKI
Z listu mamy: – “Często spieraliśmy się o jej pracę. Mówiłam Daszy, że bardzo się o nią martwię, bo dziennikarstwo, to niebezpieczny zawód na Białorusi. Dasza mnie wtedy uspokajała. Kiedy dowiedziałam się, że trafiła do więzienia, przeżyłam szok. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Długo nie byłam w stanie oswoić się z tą myślą. Przecież tak nie można! Wziąć człowieka i tak po prostu, posadzić za kraty? Przecież Dasza mi mówiła, że tylko pokazuje prawdę, a w tym nie ma nic złego…”
Czytaj dalejMOJA MAŁA OJCZYZNA
Wyrzysk, gdzie spędziłem pierwsze, osiemnaście lat życia. To kilkutysięczne miasteczko położone w historycznej Krajnie, pomiędzy Nakłem nad Notecią, a Piłą. W obecnym województwie wielkopolskim. Z góry przypomina ptaka siedzącego w gnieździe, w dolinie otoczonej morenowymi wzgórzami. Jego głowa to rynek ze strzelistą, czerwoną wieżą kościoła pod wezwaniem świętego Marcina, gdzie byłem ochrzczony. Od rynku, w dwóch kierunkach odchodzą ulice, które przemierzałem tysiące razy.
Czytaj dalejMÓJ PIERWSZY DOM
Józek, Antek, Juuurek, do domu, kolacja! – wieczorne wołania jak azan z minaretów rozbrzmiewały ze wszystkich okien domów przy ulicy Kościuszki, w Wyrzysku. To troskliwe matki i babcie wołały na posiłek swoje rozbrykane i niesforne pociechy. Niezależnie od pory roku. Latem, bo grały do upadłego w „klipę”, zimą, bo do nocy zjeżdżałyby na sankach z „niemieckiej góry”, albo okładały się śnieżkami.
Czytaj dalejDOM NAD MĄTAWĄ
Wyobraźnia jest jak wehikuł czasu. Umożliwia podróż do miejsc nieistniejących, których śladu nie ma nawet na rodzinnych fotografiach. Ich obrazy leżą gdzieś głęboko, nad dnie studni pamięci, wystarczy przechylić się nad jej cembrowiną, by je zobaczyć. Trzeba to wszakże robić ostrożnie, bo nieopatrznie strącona myśl, jak kamień, mogłaby go zmącić. Są bowiem ulotne, jak odbicie słońca na tafli wody.
Czytaj dalej